Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel
6730
BLOG

Rok 2011: wygrani, przegrani i wolno mielące młyny Boże

Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel Polityka Obserwuj notkę 13

Przyjmując za wyniki wyborów rezultaty PKW z 93% obwodów: PO - 39%, PiS - 30%, RPP - 10%, PSL -  8.5%, SLD - 8%, PJN - 2.2%, Nowa Prawica JKM - 1%, można się pokusić o wstępny komentarz. Niewątpliwie, Donald Tusk odniósł sukces wyborczy, zaskoczył wynik partii Palikota, wynik niemal na miarę niegdysiejszego wyniku Stana Tymińskiego.

  Najważniejszą charakterystyką tych wyborów jest zachowanie status quo w strukturze władzy. Porównując sytuację Sejmu sprzed wyborów i po wyborach, nie widać istotnych zmian sił partii władzy, partii socjliberalnych i konserwatywnej opozycji. Te wybory, w kluczowych dla państwa sprawach, oznaczają stagnację, z prawdopodobną degeneracją, wskutek rozzuchwalenia się ludzi władzy, nagrodzonych przez wyborców za założenia i jakość rządów. Biorąc pod uwagę polską tradycję polityczną, Platforma Obywatelska niewątpliwie odniosła wyborczy sukces. Wyborcy PO uwierzyli, że Platforma umożliwi zachowanie status quo.

  Prawo i Sprawiedliwość uzyskało bardzo dobry wynik, pozostając jedyną liczącą się partią opozycyjną. Biorąc pod uwagę fakt, że partia Jarosława Kaczyńskiego poniosła niepowetowane straty wśród swoich elit w Smoleńsku, że ma przeciw sobie największe media tak prywatne, jak państwowe oraz Moskwę i Berlin i eurokratów, utrzymanie pozycji jest wynikiem przyzwoitym, choć poniżej wyniku optymalnego w tej sytuacji. Politykom partii Jarosława Kaczyńskiego należą się brawa za twarde i jednoznaczne utrzymanie stanowiska w kwestii polskiej racji stanu. Dobrze, że w Polsce mamy tak solidną partię konserwatywną. To, czego dzisiejszemu PiSowi brakuje, to kilku dynamicznych, kompetentnych polityków z górnej półki. Takich, jakim kiedyś, przed objęciem stanowiska w Radzie Polityki Pieniężnej, była Zyta Gilowska. Mimo to, politykom PiS chciałbym podziękować za ich odważną i jednoznaczną obronę interesu Polski, pogratulować drugiego miejsca i życzyć powodzenia.

  Największym i jednoznacznym przegranym wyborów jest SLD Grzegorza Napieralskiego. Utrata połowy mandatów, pozostawienie miejsca na lewicy dla ludzi z nikąd - to prawdziwa katastrofa. Na SLD zemściło się kunktatorstwo, niejednoznaczność wyborów, bezbarwność lidera. I - co bez wątpienia wyczuli wyborcy SLD - przeniesienie na PO sympatii grupy byłych polityków SLD skupionych wokół Aleksandra Kwaśniewskiego (od Włodzimierza Cimoszewicza, przez Dariusza Rosatiego, Marka Borowskiego - i należy tu także wliczyć nominację Marka Belki na szefa NBP).  Przykład SLD pokazuje dobitnie, że kto mówi o porażce, czy nieudolnym zarządzaniu PiS,  ten się grubo myli.

   PSL, jak PO - wziął głosy zwolenników status quo, z poprawką na obronę KRUS.

   Nieprzyjemnym dla mnie zaskoczeniem jest wysoki wynik Ruchu Poparcia Palikota, poprzedzony nagłą zwyżką wyników sondaży. To wynik, który, aczkolwiek, nie zmienia wiele w sile lewicy społecznej, to wskazuje na jej degenerację. Janusz Palikot dał się poznać jako populista bez zahamowań i standardów, a jego program to program nihilizmu i antywartości. Janusz Palikot odniósł niewątpliwy sukces, tym większy, że zbudowany głównie na swoim wizerunku. Dla niego to powód do radości, dla większości obserwatorów - to powód do smutnej zadumy nad kierunkiem zmian Polski i stanem świadomości części młodych ludzi w Polsce a.d. 2011. Innym, negatywnym aspektem sukcesu Janusza Palikota jest ryzyko fasadowości jego opozycyjności, ryzyko,  że RPP jest udanym gambitem zaplecza Platformy, zmierzającym do obsadzenia także miejsca w opozycji, pozornej i koncesjonowanej w sprawach kluczowych. W mojej ocenie, sukces Ruchu Palikota to najgorsza wiadomość wczorajszego wieczoru dla polskiego życia publicznego.

   Mierny wynik PJN potwierdza, że próba rozbicia PiS przed rokiem była zasadniczym błędem, a tezy o skuteczności magii medialnej pani Kluzik Rostkowskiej i innych orędowników secesji okazały się niepoważnymi mrzonkami. Secesjoniści z PJN, gdyby zachowali się optymalnie, mogli być dzisiaj wśród elit PiS, z 35% - 40% głosów, okazali się, jednak, albo emocjonalnie słabi, nieodporni, albo wybrali ciepłe miejsca w PO, zamiast ciężkiej pracy w PiS. 

  Słabiutki wynik Porozumienia Prawicy został przesądzony przy rejestracji list wyborczych, ale po 22 latach prób - nie ma już chyba wątpliwości, że Janusz Korwin Mikke jest lepszym publicystą, niż politykiem i lepiej go czytać, niż oddawać mu swój głos.

   Co oznacza ten wynik wyborów dla Polski? Uważam, że oznacza przyzwolenie na manipulacje finansowe, rozrzutność państwa, wielkie długi publiczne, nijaką, wtórną i słabą politykę zagraniczną, bezkarność polityków władzy, monopol medialny partii władzy, ekspansję wpływów służb specjalnych, niechlujne zarządzanie infrastrukturą. To zgoda na prymat technik propagandy nad dobrym rządzeniem, na przekupywanie stanowiskami opozycyjnych posłów, na rosnącą liczbę podsłuchów, na rosnącą ingerencję państwa w wychowanie dzieci. To, wreszcie, zgoda na zwiększanie wpływu Rosji na polską infrastrukturę gazową, zgoda na jakość rządowego przygotowania lotu do Smoleńska i na to, by to były pułkownik KGB, Władimir Putin, był legatem prawdy o śmierci dwóch prezydentów Polski, szefa NBP, dowódców Sztabu Generalnego WP, senatorów, posłów, wybitnych obywateli.

   Znakomitą stroną rezultatu wyborczego jest to, że to partia Donalda Tuska będzie musiała się zmierzyć ze skutkami wielu lat swoich rządów, zwłaszcza ze skutkami pogarszającego się stanu finansów publicznych. Byłoby złe i niesprawiedliwe, gdyby to PiS musiał zmuszać Polaków do wyrzeczeń za popuszczanie pasa pod rządami Donalda Tuska - na mega kredyt. Perspektywy gospodarcze są obecnie takie, że jest wielce prawdopodobne, że wyborcy którzy głosowali tylko po to, by utrzymać status quo, właśnie to status quo stracą.  Nie życzę Polsce kłopotów, ale znam jedną prostą prawdę: długi zaciąga się łatwo, a spłaca trudno. Czas życia na kredyt w Polsce i w polskiej polityce właśnie się skończył, teraz nadchodzi czas zapłaty. Mówi się, że wolno mielą młyny Boże, myślę, że ta kadencja Sejmu pokaże dokąd zmierzają i pokaże więcej prawdy o polskich politykach. Byle tylko, gdy to się już stanie, Polska wciąż była suwerennym i wypłacalnym państwem. 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka