Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel
2484
BLOG

Kilerów trzech - czyli Wielkanocne orędzie Autorytetów

Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel Polityka Obserwuj notkę 14

Czy można przerwać nienawistne misteria polityczno-propagandowe na okres Wielkiej Nocy? Niestety, nie w Polsce a.d. 2011. Męka i Zmartwychwstanie to drobiazg, wobec zła, jakie może przynieść Jarosław Kaczyński.

   Chciałem przeżyć Niedzielę Wielkanocną radośnie, z dala od codziennych "politycznych" kłótni, agresji i fałszu. Niestety, potwierdziło się to, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ciekawość kazała mi przeczytać wielkanocne przesłania trzech osób publicznych, dla wielu autorytetów w dziedzinie etyki i moralności, rzetelnego informowania i literatury: księdza biskupa Tadeusza Pieronka, Stefana Bratkowskiego i Andrzeja Stasiuka. Biskupa i etyka, legendy polskiego dziennikarstwa i jednego z bardziej znanych, współczesnych polskich pisarzy.  Na Święta Wielkanocne, każda z tych znanych osobistości, postanowiła sformułować przesłanie zaangażowane politycznie. Kaprysem losu (lub nie), każdy  Autorytet dokonał emocjonalnego przekazu negatywnego, podsycającego złe emocje, wobec jednej i tej samej osoby: Jarosława Kaczyńskiego.

 

    Ksiądz biskup Tadeusz Pieronek - etyk i moralista - jednym tchem potępił zaangażowanie Kościoła w politykę i jednocześnie dokonał oceny osoby, politycznie jednoznacznej i niszczącej:

"Panu Kaczyńskiemu chodzi o zdobycie władzy i żeby wygrać za wszelką cenę, a to oznacza iść po trupach."

Czyż można wyobrazić sobie bardziej niszczący przekaz w ustach duchownego? Ksiądz biskup Pieronek powiedział - ni mniej, ni więcej - to, że Jarosław Kaczyński jest całkiem opanowany przez niebezpieczny dla otoczenia prymitywny instynkt władzy, w imię którego, jest skłonny poświęcić ludzkie życie. Zatem - że jest złym, niegodnym człowiekiem. Bez usadnienia, bez parcia w faktach.To przesłanie bulwersuje jako przesłanie duchownego, jak i jako przesłanie Wielkanocne. Ale to nie wszystko. W tym samym wywiadzie ksiądz biskup Pieronek daje dowody własnej słabości: moralności i intelektu - bo swoją niesłychanie polityczną i negatywną wypowiedź na temat Jarosława Kaczyńskiego - łączy z deklaracją neutralności:

A jeśli chodzi o wikłanie się duchownych w politykę, to zależy, o jakiej polityce mówimy. Jeśli mówimy o trosce o dobro wspólne, to w taką politykę jesteśmy zaangażowani i powinny być w nią zaangażowani duchowni. Ale jeśli mówimy o polityce jako walce o władzę, jej sprawowanie, czy oddawanie, to z taką polityką Kościół nie powinien mieć nic wspólnego i duchowni nie powinni mieszać palców w politykę, chociaż historia mówi inaczej. Od Soboru watykańskiego drugiego, po wielu wiekach uwikłania się, Kościół odciął się od ingerencji w politykę, bo to jest rzecz świeckich.

Jak może duchowny zachować elementarną uczciwość, zajmujac stanowisko tak stricte polityczne i jednocześnie zgłaszać postulaty neutralności politycznej duchownych?

 

   Legenda polskiego dziennikarstwa - Stefan Bratkowski. W swoim przedwielkanocnym tekście, na Wielkanoc nagłośnionym w głównych mediach - jednoznacznie przyrównuje działania PiS do działań faszystów i nazistów:

"Jeśli wódz drugiej siły w kraju bez żenady odwołuje się do idei Carla Schmitta, nauczyciela hitlerowców, jeśli podnosi hasło "Polsko, obudź się", dosłownie wzorując się na haśle Hitlera "Deutschland, erwache", Niemcy, obudźcie się, jeśli wzorem hitlerowców organizuje fackelzugi, marsze z pochodniami - to czy te analogie mogą nie budzić niepokoju? Ten wódz przywodzi partii zorganizowanej na sposób stricte faszystowski, z pełnią władzy, skupioną tylko w jednym ręku. Czy można tego nie zauważać? I z dziwną jakoś dokładnością przestrzega on zasady Goebbelsa - powoływać się i korzystać z demokracji, dopóki się nie zdobędzie władzy; nie przypadkiem podczas lat jego władzy nigdy nie padły z jego ust słowa takie jak "społeczeństwo obywatelskie" czy "samorząd". Władzę wedle tego wodza należy centralizować - dokładnie tak, jak chciał i robił to wódz NSDAP."

Ten tekst powienie wejść do klasyki złej, propagandowej publicystyki. Nazizm - to symbol zła absolutnego. Najgłębszą istotą tego zła nie był populizm (typowy dla wielu demoratycznych partii), nie były podwójne standardy (typowe dla większości polityków), nie był centralizm rządów (proszę zerknąć na polityczne systemy Francji, czy Szwecji), tylko przyznanie sobie przez nazistów miejsca ponad dobrem i złem, stworzenie ideologicznego fundamentu dla agresji militarnej, masowych mordów, eksterminacji całych narodów.  To chyba elementarz... Porównując do nazistów - dość typową , europejską, narodową, konserwatywną, chrześcijańską partię - Prawo i Sprawiedliwość (nieco łagodniejszą od współrządzącej w Niemczech - bawarskiej CSU) - która, w obliczu kryzysu parlamentarnego,  sama odwołała się w roku 2007 do demokratycznego werdyktu - Stefan Bratkowski - nie tylko się ośmieszył, ale także - ex post -dołożył swoją cegiełkę do uzasadnienia celowości łódzkiego mordu na Marku Rosiaku - wszak w obliczu groźby nazizmu PiS i Jarosława Kaczyńskiego - nawet prosta, bezpośrednia przemoc może wydać się - dla umysłów mniej wyrafinowanych, niż wyćwiczony umysł Stefana Bratkowskiego - działaniem całkiem uzasadnionym i dobrym. Wszak, wobec absolutnego zła nazizmu, stowarzyszonego z PiS tekstem Stefana Bratkowskiego, bezpośrednia agresja zyskuje ideologiczne wsparcie. Zabić, by zatrzymać pochód nazizmu - czyż nie jest to czyn ze szlachetnych pobudek?

 Jak może rasowu dziennikarz operować takimi prostymi manipulacjami?

  

   Andrzej Stasiuk, który jest wybitnym polskim pisarzem i wzbudza w nas miłość i zachwyt. Dlaczego? Bo Andrzej Stasiuk wielkim pisarzem jest!. Ale... ja się wcale nie zachwycam... nie zajmuje mnie... jak mnie to zachwyca, kiedy nie zachwyca? ... Andrzej Stasiuk, może mnie nie zachwyca, ale jednak, góruje wyobraźnią nad księdzem biskupem Pieronkiem i papieżem polskiego dziennikarstwa - Stefanem Bratkowskim. Ukuł bowiem - całkiem nowatorskie porównanie Jarosława Kaczyńskiego.  Nie do Hitlera, nie do szefa KPP, nie do Stalina, czy Władysława Gomułki - ale do samego imperatora Nerona! Trzeba przyznać, że to imponujące, że Andrzej Stasiuk zna tak twórczo pisma polskich Noblistów. Tak powiedział Piotrowi Najsztubowi:

Lubię obserwować teatralność Kaczyńskiego, on ma taką potrzebę teatru w sobie, kocha ten występ, on by tę Polskę podpalił jak Neron Rzym, żeby coś się działo, żeby mógł wystąpić z kolejnym swoim słownym kalamburem czy wygrzebanym cytatem. On tym żyje, to widać, i ma wyczucie dramatyzmu, napięcia. Tylko złe jest to, że jest politykiem, lepiej byłoby, gdyby np. w teatrze się realizował. Jednak on potrzebuje setek tysięcy statystów, więc teatr nie wystarczy

    Oryginalność Andrzeja Stasiuka doceniam: co prawda, de facto Jarosław Kaczyński to dla Stasiuka zbrodniarz i kabotyn, ale bratnia mu jakoś dusza artystyczna. Co prawda - zbrodniarz niewątpliwy, wynaturzony, antychrześcijański i moralnie całkiem pusty - ale miłośnik dramatu. Łaskawy Andrzje Stasiuk... ale, w istocie, Andrzej Stasiuk rzuca ciężkim oskarżeniem, porównując żywego człowieka do archetypu zdemoralizowanego zbrodniarza, a portal onet.pl publikuje ten tekst z rysami paszkwilu, jako prezent wielkanocny dla swoich czytelników, na swojej "jedynce".

   Jak może szanujący się pisarz stosować takie efekciarskie i kiczowate kalki?

 

   Mały Sanhedryn "Trójcy Autorytetów" -  trzech osób reprezentujących autorytet  duchowy i intelektualny: ksiądz biskup-profesor, dziennikarski autorytet, znany pisarz - próbował oświecić mnie na tę Wielkanoc. Przesłali mnie - i wielu innym odbiorcom - przekaz nienawiści do jednego człowieka, nienawiści o podłożu politycznym. Przekaz, w myśl którego - pewien polityk, człowiek - ciężko dotknięty przez los, zresztą - jest równy największym zbrodniarzom, utrwalonym w kulturze polskiej. Jest równy zbrodniarzom - nie skutkiem swoich czynów, czy pism - tylko mocą emocji, obaw, pomówień i projekcji świątecznej Trójcy Autorytetów, w starannej oprawie dzisiejszych polskich mediów.

   Kusi wielkanocne porównanie Trzech Autorytetów z Annaszem, Kajfaszem i Piłatem, ale się powstrzymam, bo trzeba znać miarę. Zamiast tego, wszystkim Trzem Autorytetom życzę spokoju ducha, trzeźwości umysłu i wiadra zimnej wody na głowę w Śmigus Dyngus. Jak będzie trzeba, to, pro publico bono, sam chętnie wyleję.

   Wesołego Alleluja!

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka