Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel
1477
BLOG

Piękna Polska po krakowsku

Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel Polityka Obserwuj notkę 14

Ta wiosna jest bardzo ważna dla Polski. Tragedia smoleńska jest próbą dla Polski i Polaków, próbą, która pokazała postawy i cele ludzi w ostrym świetle polaryzującej alternatywy oceny wymiaru i konsekwencji katastrofy smoleńskiej. Rok, który upłynął od 10 kwietnia 2010, obnażył cele, motywacje i mentalność polityków, mediów, pokazał słabości i atuty naszego narodu. Tej wiosny sztucznie wykreowany chaos informacyjny ustępuje powoli przed konkretnymi ustaleniami na temat przyczyn tragedii i przed naszymi oczami staje coraz pełniejszy krajobraz po katastrofie. Widać już całkiem wyraźnie obozy tchórzliwego oportunizmu, dramatycznego patriotyzmu, kosmpolitycznego cynizmu i - może największy - obóz pożytecznej głupoty. Podziały są coraz czytelniejsze, ale trwa walka o dusze i umysły i przyszłe lata naszego kraju. W tym roku mamy wybory parlamentarne, których wynik może nadać Polsce nową dynamikę, lub wepchnąć nas w jałową, coraz bardziej męczącą, szarpaną stagnację, albo nawet regres, okres niebezpiecznie podobny do postępującego bankructwa PRL pod koniec dekady gierkowskiej. W kontekście realiów polskiego "systemu" polityczno-ekonomicznego,  eksploatowany ostatnio podział na  ugrupowania "pro-" i "antysystemowe" można także opisać, jako podział na oportunistycznych konserwatorów status quo i ambitniejszych reformatorów.  Prawdziwie wartościowe przypisanie znaków "plus" i "minus" ugrupowaniom pro- i antysystemowych winno dokonać się przez porównanie tego co jest, z tym co może być. Kręgosłup wartości i faktycznych celów różnych dostępnych opcji jest znakomicie odzwierciedlany przez ich podejście do kwestii smoleńskiej katastrofy.

 

   Tak się złożyło, że miałem możliwość uczestniczenia zarówno w obchodach rocznicy 10 kwietnia w Warszawie, jak i w poniedziałkowym obchodach krakowskich - upamiętniających wawelski pogrzeb Lecha i Marii Kaczyńskich. Mogę więc porównać trzy różne twarze naszego kraju, które widać było w wymiarze symbolicznym w Warszawie urzędowej, na Krakowskim Przedmieściu i na Szlaku Królewskim w Krakowie.

 


                                                                                               (zdjęcie: "Dziennik Polski")

 

 

    Warszawa Urzędowa: od 10 kwietnia do 10 kwietnia

Warszawa Urzędowa to obecne władze państwa i jego stolicy. Dla Warszawy Urzędowej katastrofa smoleńska dziś - to przede wszystkim kłopot, zwłaszcza w kontekście jej starań zmierzających do budowy kordialnych stosunków z Rosją, za wszelką cenę. Dla Warszawy Urzędowej status quo i własny spokój są najświętsze, śmierć Głowy Państwa i Prezesa NBP, całego dowództwa Wojska Polskiego i wybitnych obywateli - to przede wszystkim -  ważne wyzwanie dla technik komunikacji, prezentacji i reklamy, bohatersko pokonywane błyskotliwie treściwymi esemesami. Dla Warszawy Urzędowej - obywatele i ich determinacja by bronić dobrego imienia Polski, jej suwerenności, godności i racji stanu - to kłopot, od którego trzeba się odgrodzić metalowymi barierami i oddziałami prewencji. Dla Warszawy Urzędowej, bezprecedensowa katastrofa państwowa - to okazja, by poszerzyć swą władzę i obciążyć winą ofiary, tak jak powódź była okazją, by pokazać się w "Vivie", w modnym stroju, na pękających wałach. Dla Warszawy Urzędowej problemem jest prosty krzyż w miejscu publicznym i morze polskich flag wzburzone w obronie pamięci Prezydenta Polski. Warszawa Urzędowa wzięła całą władzę i pragnie jednego - by wreszcie tę katastrofę zapomnieć i "odfajkować" i zakonserwować swoje zdobycze. Obecnie - Warszawa Urzędowa to esencja oportunizmu i miernoty przypadkowo wyniesionej zdecydowanie zbyt wysoko, kierowana całkowicie trywialnymi motywacjami i kalkulacjami. To nie jest moja Polska.

 

    Krakowskie Przedmieście i Pałac Zamkowy: 10 kwietnia 2011

Będą mi się chyba kojarzyć z głośną, bardzo mocną muzyką "De Press", z hymnem "Świety Boże święty mocny", który mnie przywitał przed Pałacem Prezydenckim i z piosenką o zielonej wronie, których ostry ton zdominował nieco przesłanie pięknej piosenki Jana Pietrzaka "Żeby Polska była Polską". To Polska podzielona, jak za PRL. Lud ma ulice, a władza ma media i oddziały porządkowe. Lud mówi o zdradzie, władza mówi godzeniu w porządek publiczny i stabilność państwa. Lud opanowuje część stolicy na chwilę (wszak wciąż respektując świętość wątłych barierek przed Pałacem Prezydenta, symbolizujących powagę państwa), władza trwa okopana w traktowanych jak własne - instytucjach - i zaniża znaczenie determinacji obywateli, z pomocą usłużnych mediów (publicznych oraz tych bogatych i na niby niezależnych), symbolicznie wzniesionych nad zwykłych ludzi na piedestał rusztowania nad Krakowskim Przedmieściem. Wieje zimy, iście syberyjski, wiatr, ale za to pięknie łopocą sztandary. To Polska dynamiczna, walcząca, ale osłabiona przez swoje wewnętrzne skonfliktowanie, niezdolna do spójnego działania dla swojego wspólnego dobra.

 

   Szlak Królewski w Krakowie: 18 kwietnia 2011

To ciepły, pogodny, wiosenny wieczór, oświetlony pełnią księżyca. Nie ma konfliktu między zwykłymi ludźmi, elitami, władzami, religią, tradycją. Romański kościółek Świętego Wojciecha życzliwie przygląda się ludziom przybyłym, by - tak jak to bywało od wielu setek lat  - wysłuchać nabożeństwa za ich drogich zmarłych. Probosz Bazyliki Mariackiej, urodzony w Wadowicach, wybitny duchem ksiądz infułat archidiecezji krakowskiej - Bronisław Fidelus - wygłasza homilię - do tych, co w Bazylice i do tych, którzy się nie zmieścili. Mówi, że w katastrofie w Smoleńsku "zginęli wybitni synowie i córki naszej ojczyzny, którzy swoim życiem oddali hołd i najwymowniej uczcili pamięć oficerów i elit II Rzeczpospolitej zamordowanych w Katyniu.

I może trzeba było, by świat na nowo dowiedział się o tym fakcie ukrywanym przez dziesiątki lat i aby próbował odczytać te bolesne wydarzenia w innym świetle, nowym świetle.

Wspominamy dziś tych, o których pamięć jest bardzo żywa. Lecieli, by oddać hołd rodakom, którzy przez dziesiątki lat byli wykreśleni z narodowej pamięci i po wielu latach milczenia doczekali się krzyża na swoich mogiłach i modlitwy."

   Proste, dobre słowa, których tak bardzo brakowało przez ten rok. Po Mszy Świętej znakomity koncert muzyki poważnej i poezji, świetnie prowadzony przez dwoje wspaniałych, odważnych, aktorów: Małgorzatę Kożuchowską i Jerzego Zelnika. Odważnych, bo przełamujących kordon ostracyzmu, którym establishment usiłuje zamknąć swoich przeciwników w getcie dla niebezpiecznych i odrażających oszołomów. Muzyka w wykonaniu Orkiestry Akademii Beethovenowskiej i Chóru Polskiego Radia. Słuchają ludzie, specjalnie przybyli z flagami i transparentami,  przechodnie, turyści. Na przestrzennym krakowskim Rynku kwiaciarki prowadzą interesy jak zwykle, młode turystki z Hiszpanii bez kłopotów przechodzą przez tłum z walizami na kółkach. W ogródkach kawiarnianych siedzą przypadkowi obserwatorzy zdarzeń. Władze miasta i służby porządkowe -  są pomocne w organizacji obchodów, brak nawet cienia prowokacji, czy ostentacji. Robią to, co do nich należy. Pięknie brzmi muzyka, łopocą, naturalne w tym miejscu, polskie flagi.  Jest nawet miejsce, na kamienicy z innej strony Sukiennic, na duży, krzyczący poster Ruchu Poparcia Janusza Palikota: "DOŚĆ KACZORA DONALDA" ("Donalda" - większymi literami). Nikomu to nie przeszkadza - skoro Janusz Palikot zapłacił za miejsce, to ma prawo wykrzyczeć treści na miarę swoich możliwości.

   18 kwietnia, na krakowskim Szlaku Królewskim, nie było rozszczepienia na Lud i Władzę, na kulturę ludową i wysoką, na purpuratów i prostych chrześcijan, na "elity" i "oszołomów", na wnuczków i babcie, na  Polaków i europejczyków,  na ideowców i pragmatyków, na chrześcijan i "oświeconych". Była jedna, całkiem normalna, różnorodna, ale oryginalna i wyraźnie odrębna, piękna i twórcza Polska, silna swoim zjednoczeniem wobec spraw ważnych, tradycją, kulturą i determinacją.

 

   Dobry naród, dobre elity

W kwietniu tego roku, widziałem Polskę oczami urzędowej Warszawy: władz i głównych mediów. A potem Krakowskie Przedmieście w Warszawie, 10 kwietnia i krakowski Szlak Królewski, 18 kwietnia. Trzy różne twarze Polski: Polska urzędowa, Polska walcząca i Polska zjednoczona w ciepłym otoczeniu swojej starej tradycji i religii. Trzy migawki: skarlałe, mierne status quo, żywiołowy protest przeciw niemu i obraz tego, jak być może. 

   Piękny kształt krakowskich obchodów rocznicy pogrzebu państwa Kaczyńskich, ich patriotyczna i wolnościowa atmosfera, to wspólne dzieło elit i zwykłych ludzi. Elit, to znaczy ludzi mądrych i prawych, obdarzonych władzą i umiejętnościami, które wykorzystują dla dobra publicznego. Elit, które znają wagę spraw podstawowych, nie kalkulują, gdy o nie chodzi, które dobrze rozumieją, dlaczego imię Lecha Kaczyńskiego przyciąga z daleka tłumy zwykłych ludzi z polskimi sztandarami i doceniają ogromny pozytywny ładunek takich zgromadzeń. Elit, świadomych swojej roli służebnej i odpowiedzialności, zdolnych godnie odpowiedzieć na moralne i intelektualne wyzwania stawiane przez rzeczywistość i mądrze wspomagać i kierunkować energię ludzi dla budowy wspólnego dobra narodu i państwa.

   Z drugiej strony zwykli ludzie, przybyli na krakowski Rynek wbrew propagowanym przez "mejnstrim" wzorcom, szyderstwom,  wbrew presji i pomówieniom o wichrzycielstwo i szerzenie nienawiści. Odważni i zdeterminowani, prawdziwi i bezpośredni, wypowiadający wprost i bez kompromisów swoje obawy i pragnienia Wolnej Polski i sprzeciw wobec rozpanoszonego kłamstwa. Ludzie, tworzący tkankę naszej narodowej tożsamości, dający energię potrzebną narodowi do życia.

  To było piękne spotkanie w przestrzeni wartości chrześcijańskich i patriotycznych, w zgodzie ze starą polską otwartością na drugiego człowieka i jego odmienność.

   18 kwietnia, w Krakowie, spotkałem tę straszną Polskę antysystemową. Uwiodła mnie do reszty swoją urodą, zdrowiem i siłą. Wszystkim, którzy mieli udział w tych pięknych obchodach - serdecznie za to dziękuję i pozdrawiam.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka