Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel
1960
BLOG

O raporcie MAK: znaczenie raportu i wiarygodność dowodów

Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel Polityka Obserwuj notkę 61

Raport MAK to podstawowy oficjalny dokument, opisujący przebieg Katastrofy w Smoleńsku, prawnie wiążący na mocy porozumienia rządów Polski i Rosji. Ta katastrofa głęboko wstrząsnęła strukturą władzy w Polsce, w jej aspektach politycznych, finansowych i wojskowych. Rząd Donalda Tuska zgodził się na wyjaśnienie okoliczności Katastrofy przez kontrolowany przez Rosję MAK. Środowisko polityczne, związane z Prawem i Sprawiedliwością, które podniosło najdotkliwsze straty w tej katastrofie - nie ma dobrego wglądu w materiał dowodowy, ani odpowiedniej pomocy ze strony rządu,  w sprawie badania Katastofy rząd Donalda Tuska nie działał ani dobrze, ani bezstronnie.  Dlatego głęboka i drobiazgowa weryfikacja zapisów raportu MAK jest niezwykle ważna dla polskiego życia publicznego.  Weryfikacja raportu powinna być prowadzona na trzech płaszczyznach:

  1. Spójności wewnętrznej dokumentu, oceny logiki rozumowania.
  2. Zgodności tez raportu ze znanymi powszechnie faktami.
  3. Pełnego i przejrzystego udokumentowania materiału dowodowego, użytego w raporcie.

Ze względu na wyjątkowy charakter tej Katastrofy, jej wyjątkowe znaczenie i konsekwecje oraz - powszechnie znaną - wyjątkowo niską jakość standardów moralnych, prawnych i politycznych rosyjskich władz i instytucji - nie należy przyjmować stwierdzeń raportu MAK na wiarę, a wyjaśnienie okoliczności katastrofy nie może zawierać niejasności i niespójności. Konieczna jest pełna jednoznaczność, rzetelność i przejrzystość procedur.

   W ramach moich ograniczonych możliwości, przeprowadziłem dość szczegółową analizę raportu MAK pod tym kątem. W tym tekście - zajmę się punktem 3 - jakością materiału dowodowego.

   Raport MAK jest niedostatecznie udokumenowany. Dowodzi tego w szczególności, polski komentarz do raportu MAK, zawierający listę dzisiątków kluczowych dokumentów i dowodów,  których strona rosyjska nie przekazała stronie polskiej. Do najważniejszych brakujących dokumentów należą wyniki sekcji zwłok wielu ofiar katastrofy. Do najważniejszych brakujących dowodów należą wszystkie rejestratory: trzy rejestratory lotu: główna czarna skrzynka (FDR, zapis na taśmie) oraz  dwie czarne skrzynki szybkiego dostępu (QAR), rosyjska (zapis na taśmie) i polska (produkcji prywatnej polskiej firmy, zapis elektroniczny) oraz rejestrator głosu (CVR, zapis na taśmie). Obecnie, wszyskie rejestratory, których zapisy zostały uwzlgędnione w raporcie MAK są pod rosyjską jurysdykcją*). Na mocy porozumienia, podpisanego przez ministra Millera pod koniec maja 2010, czarne skrzynki pozostaną w Rosji do momentu zamknięcia wszelkich rosyjskich postępowań sądowych w sprawie katastrofy, co może trwać dowolnie długo, jeśli władze Rosji tego zechą. Tak więc, strona polska nie ma nośników danych i ich nie dostanie. W tej sytuacji, nie sposób mówić o rzetelnej weryfikacji pełnej autentyczności i kompletności opublikowanych i przekazanych Polsce zapisów rejestratorów tupolewa.

   Wielkie zaniepokojenie powoduje rosyjskie twierdzenie o "zaciętej taśmie" rejestratorów wideo w wieży kontroli lotów w Smoleńsku Północnym. Taki zapis musiałby zawierać widok ekranu radaru, osób, przebywających w wieży, być może także pełny zapis dźwięków z wieży. Jako nośnik danych niezwykle trudny do sfałszowania, taki zapis mógłby być jednym z kluczowych dowodów wiarygodności i przejrzystości postępowania. Według strony rosyjskiej - ten nośnik nie istnieje.

   Listę ważnych dowodów, które zostały niedbale i nonszalancko potraktowane przez stronę rosyjską  uzupełniają (choć, zapewne, nie wczerpują) elementy rozbitego samolotu (niedbale zebrane, a potem niszczone przez rosyjskich żołnierzy) oraz drzewa, których uszkodzenia zostały przypisane tupolewowim a które zostały dość szybko wycięte po katastrofie. Te drzewa są ważne, bo dowodzą i uwiaryganiają przebieg trajektorii samolotu i przebieg samej katastrofy. Szczegółowe badanie charakteru uszkodzeń na drzewach i śladów chemicznych (drobiny materiału skrzydeł) - pomogłoby uwiarygodnić pochodzenie uszkodzeń. Niestety, takie badanie nie jest już możliwe.

   Na osobną dyskusję zasługuje kwestia nośników danych. Oprócz czterech rejestratorów lotu, pewne dane o locie odczytano z modułu TAWS i komputera pokładowego Drugiego Pilota (UNS-1D) produkcji renomowanej firmy Universal Avionics Systems Corporation. Te dane, dość fragmentaryczne, w porównaniu z danymi rejestratorów lotu, zostały odczytane przez producenta, w Stanach Zjednoczonych Ameryki. W dalszej części dyskusji raportu, opiszę trzy zastanawiające niespodzianki, które wynikły z badania danych zamrożonych w tej elektronice. Zawartości komputera Pierwszego Pilota (który winien być sprzężony z komputerem Drugiego Pilota) nie udało się odczytać.

   Rejestratory lotu FDR, QAR, CVR i polski QAR były traktowane nieco odmiennie.  Rejestratory FDR i CVR zostały przewiezione do moskiewskiego laboratorium już 11 kwietnia.  Tam zostały otwarte, a treść skopiowana, w obecności polskich przedstawicieli, z użyciem specjalnego oprogramowania. Okazało się, że dane o parametrach lotu, zapisane na taśmie FDR są złe. Jakość zapisu jest kiepka, są przerwy i błędy. Według raportu MAK, dane z tego nośnika nie były użyteczne. Ścieżka dźwiękowa CVR została odsłuchana w obecności prokuratora Rzepy i dwu innych, zmieniających się, reprezentantów Polski. Pytanie, na ile polscy eksperci mieli wgląd w oprogramowanie, które pośredniczyło między taśmami magnetycznymi, a dźwiękiem z głośnika. Takie pytania można mnożyć, ponieważ strona polska nie miała dostępu do faktycznego nośnika danych. Wokół tego zapisu dźwiękowego trwa, zresztą, kompromitująca karuzela. Zmieniają się w czasie ujawniane fragmenty treści, pojawiają się i znikają nowe słowa, jakość rosyjskich kopii jest zła. Zacinają się szpule, buczy prąd, brak fragmentów nagrania itp. Jest zupełnie jasne, że takie potraktowanie kluczowego dowodu w sprawie to, co najmniej, rażące niedbalstwo, które zupełnie odbiera wiarygodność procedurze opracowania danych z tego nośnika.

   Dane o parametrach lotu, opublikowane przez MAK, pochodzą głównie z rosyjskiego, taśmowego rejestratora szybkiego dostępu - QAR. Jego historia jest dość ciekawa. Otóż, mimo braku specjalnych osłon i budowy - zapis tego urządzenia przetrwał katastrofę bez porówania lepiej, niż zapis opancerzonego rejestratora FDR. Co więcej, urządzenie to zostało dostarczone do moskiewskiego laboratorium dopiero 14 kwietnia,  w 4 dni po katastrofie. To zaskakujące opóźnienie. Polski rejestrator QAR został dostarczony do Warszawy, gdzie został odczytany. Jak czytamu w raporcie MAK, zapis rosyjskiego i polskiego QAR różnią się. MAK podaje wyłącznie niewielki ułamek rekordów danych, które się różnią w zapisach dwu QAR - to 1-2% ogółu rekordów. MAK nie precyzuje, które parametry lotu się różnią i  i w którym czasie wystąpiły te różnice. Biorąc pod uwagę to, że krytyczna dla katastrofy była ostatnia minuta, a czas lotu wynosił kilkadziesiąt minut, można się obawiać, że różnice moga dotyczyć właśnie tej ostatniej, krytycznej minuty.

   Oprócz kwestii rejestratorów, wraku, drzew i sekcji zwłok, pewne wątpliwości budzi dokumentacja fotofraficzna. Zdjęcia z miejsca katastrofy, opublkowane w raporcie MAK, pochodzą z 12 kwietnia, a nie z dnia katastrofy. To zaprzeczenie zasad kryminologii. Brak jest zdjęć miejsca katastrofy, zrobionych zaraz po niej, w szczególności brak zdjęć wysokiej rozdzielczości z lotu ptaka.

  Podsumowanie:

Udostępniony przez MAK i państwo rosyjskie materiał dowodowy, stanowiący podstawę raportu MAK, jest wysoce niezadowalający. Niektóre ważne dowody zniszczono. Dokumentacja fotograficzna i medyczna jest niepełna lub niechlujna. Brak niezależnej weryfikacji najważniejszych nośników danych. "Zacięta taśma" wydaje się być znakiem firmowym rosyjskich instytucji. Dane różnych rejestratorów lotu są ze sobą niezgodne, MAK tej kwestii właściwie nie dyskutuje. Obecnie, nie sposób uznać raport MAK za dokument podparty niepodważalnym materiałem dowodowym, zebranym, zweryfikowanym i opracowanym za pomocą przejrzystych i niepodważalnych procedur.

c.d.n.

 


*) W pierwszej wersji notki napisałem błednie, że oryginał polskiego QAR jest w rękach MAK. Tymczasem, ten rejestrator jest wciąż badany w Warszawie, ale dane z tego rejestratora nie zostały uwzględnione w raporcie MAK, nie opisano wagi i źródeł rozbieżności zapisów rosyjskiego i polskiego QAR.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka