Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel
1164
BLOG

Lech Kaczyński - doktryna ULB, nie nacjonalizm

Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel Polityka Obserwuj notkę 6

 Ze względu na wagę tematu, w osobnej notce odpowiadam ponownie na tekst Piotra Maciążka:

politykazagraniczna.salon24.pl/254737,lech-kaczynski-nie-byl-propagatorem-giedroycia

 Jerzy Giedroyć i Józef Piłsudski, niestety nie mogą rozstrzygnąć sporu i nie mogą sformułować koncepcji politycznych na następne dekady. Możemy jednak zastanowić się, co było w koncepcjach obydwu wielkich Polaków najważniejsze, co było celem, a co było środkiem. Co strategią, a co taktyką.

    Obydwaj wielcy Polacy uznawali za wartość najwyższą suwerenność Polski. Obydwaj uznawali, że bliższe Polsce są mniejsze narody Europy Środkowej i Wschodniej, niż  państwo rosyjskie. Józef Piłsudski, od którego zaczęła się cała debata, trafnie widział ZSRR i przedwojenne Niemcy, jako wrogów suwerenności Polski. Traktatami i przyjaźnią wiązał się z Anglią i Francją. Stosunki Polski z Niemcami i ZSRR były jedynie poprawne, ale nie naiwne i na pewno nie serwilistyczne. Jerzy Giedroyć z Ludwikiem Mieroszewskim sformułowali swoją doktrynę ULB w roku 1974. Była to doktryna na ów czas rewolucyjna: postulowała starania Polski o suwerenność Ukrainy, Litwy i Białorusi (ULB), w owym czasie republik sowieckich. Był to, w istocie, postulat dekompozycji ZSRR, w oparciu o koalicję post-jagiellońskiej wspólnoty narodów.

   Polska działała zgodnie z doktryną ULB aż do nastania rządów Platformy Obywatelskiej. Przypomnę tylko najważniejsze wydarzenia: błyskawiczne uznanie niepodległości republik bałtyckich w 1990, odmowa budowy gazociągu, który miał pomóc obejść gazociągi ukraińskie, w imię solidarności energetycznej z Ukrainą,  wsparcie dla Pomarańczowej Rewolucji i aspiracji Ukrainy do człokostwa w UE i NATO oraz budowa regionalnego partnerstwa energetycznego. Rządy Platfomy Obywatelskiej, to Polska pomagająca Rosji w dzieleniu regionu na pojedyncze, słabe państwa. Konsekwencją takich działań jest osłabienie pozycji Polski, tracącej sojuszników. W dodatku, rosnące uzależnienie od Rosji w kwestii zaopatrzenia w surowce energetyczne. W jaki sposób takie działania miałby przynosić Polsce korzyść, lub służyć jej suwerenności?

   Kwestia rzekomego nacjonalizmu braci Kaczyńskich - to zwyczajna nieprawda. Istotą doktryny jagiellońskiej była budowa partnerstwa z narodami Europy Środkowej i Wschodniej, w celu wzajemnego wspierania swojej suwerenności. W doktrynie jagiellońskiej nie chodziło o budowę imperium, czy dominowanie innych narodów: chodziło jedynie o suwerenność. W warunkach, w których Rosja postulowała wskrzeszenie rosyjskiej strefy wpływów na terenie byłego ZSRR, budowa koalicji państw zagrożonych konsekwencjami takiej doktryny jest jedynie uprawnioną obroną. W tym sensie, wspieranie mniejszych narodów, zmagających się z apetytami Moskwy na władzę, bracia Kaczyńscy są spadkobiercami koncepcji Jerzego Giedroycia w prostej linii.

   Wreszcie, kwestia roztapiania się polskiej suwerenności w Unii Europejskiej. Tu nie ma wątpliwości: polski system prawny, polityczny, monetarny są sukcesywnie podporządkowywane właściwym ośrodkom decyzyjnym Unii. To oznacza sukcesywne oddawanie podstawowych atrybutów suwerenności. To jest suche stwierdzenie faktu, które nie ma nic wspólnego z nacjonalizmem. Również opozycja przeciw temu nie świadczy o nacjonalizmie, a jedynie o innej koncepcji organizacji politycznej Europy. Nawet zakładając, że proces stapiania państw Unii Europejskiej w jedno superpaństwo jest dobry (w co wątpę, vide bardzo ostry kryzys strefy euro), pozostaje wciąż kwestia tego, na jakich warunkach to się ma odbywać. Na podstawie projektu zmian Konstytucji autorstwa Bronisława Komorowskiego, twierdzę, że rządy Platformy Obywatelskiej dążą do osłabienia polskiej pozycji w Unii. Przypomnę tu, że niemiecki Sąd Konstytucyjny w wyroku dotyczącym Traktatu Lizbońskiego zmierza dokładnie w przeciwną stronę. Wątpię, by takie działanie polskich władz miało coś wspólnego z doktryną Giedroycia (na owe czasy rewolucyjną i nie mogącą się podobać Moskwie), a z pewnością, nie ma nic wspólnego z wizją silnej, niepodległej Polski Józefa Piłsudskiego.

   Abstrahując od interpretacji i re-interpretacji doktryn sprzed kilkudziesięciu lat - trzeba pamiętać, że rosyjską racją stanu było zawsze dzielenie i skłócanie mniejszych narodów Europy Środkowej. Polską racją stanu, było zawsze budowanie regionalnej współpracy. Czyją rację stanu realizuje minister Sikorski, w swoim stosunku do Ukrainy, Litwy i Białorusi? A czyją rację stanu realizował Lech Kaczyński?

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka