Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel
1292
BLOG

Europa i Polska na szosie do zniewolenia (II): PIGS i LubUnię

Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel Polityka Obserwuj notkę 18

Kilka dni temu na stronach "Financial Times" ukazało się oszacowanie kosztów uniknięcia bankructwa gospodarek PIGS. PIGS to niepoprawny politycznie skrót od nazw angielskich czterech gospodarek strefy euro, które były poligonem polityki gospodarczej Unii Europejskiej przez ostatnie ćwieć wieku: Portugalii, Irlandii, Grecji i Hiszpanii (Spain).  Oszacowanie, autorstwa potężnego banku Credit Suisse, dało wynik wgniatający w fotel: rachunek PIGS do zaplacenia to 1.65 biliona euro; ponad 100% wartości ich produktu krajowego brutto. Większość z tej kwoty to rozdęte długi sektora prywatnego: firm i konsumentów, około ćwierć to dług publiczny do szybkiego spłacenia.

   Te cztery kraje do niedawna były krajami absorbującymi lwią część funduszy spójności Unii Europejskiej, dzięki czemu, jak nas wielokrotnie przekonywano,  ich gospodarki rozwijały się znakomicie, doganiając bogatsze kraje Unii Europejskiej. Wszystko funkcjonowało świetnie przez dziesięciolecia, jak to się zatem stało, że kraje te stoją na krawędzi zapaści, która może je cofnąć gospodarczo o dziesięciolecie wstecz?

  Zrozumienie tego, co się stało z PIGS jest najprostsze w klasycznym ujęciu ekonomii, a la Adam Smith i Szkoła Austriacka. Gospodarki PIGS były długo sztucznie dożywiane za pomocą europejskich programów pomocowych, a do tego umieszczone w cieplarce wspólnego rynku z bogatszymi krajami. Dopingujące sterydy powodowały szybki rozrost masy gospodarczych mięśni: rosły wskaźniki konsumpcji, inwestycje przynosiły wspaniałe zyski, podążając za europejskimi funduszami spójności, kapitał z zewnątrz lał się szeroką rzeką. Jednocześnie, sposób wydatkowania funduszy europejskich wymuszał zmianę struktury tych gospodarek, w taki sposób, by optymalnie dostosować je do wymagań i celów, jakie stawiali brukselscy wizjonerzy, a drobiazgowo wdrażali brukselscy biurokracji. Gospodarki tych krajów zostały starannie skrojone pod życzenia centrali, zamiast pod ich własne potrzeby. Przepływ informacji w gospodarce został zniekształcony, wskutek długotrwałego fałszowania realiów gospodarczych przez biurokratyczny doping i ograniczenia, powstały ułomności strukturale. Balon został nadmuchany.

   Balon został nadmuchany, a tu akurat zmieniły się realia. Fundusze spójności zmieniły kierunek, ich strumień płynący do PIGS skurczył się znacząco. Do tego doszedł gwałtowny spadek koniunktury w krajach rozwiniętych oraz straty sektora finansowego wskutek pęknięcia innego balonu - balonu cen na rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. To, co wydawało się wcześniej pięknymi, silnymi mięśniami gospodarczymi, w zderzeniu z kryzysem, okazało się bezużyteczną masą wyhodowaną na sterydach, niezdolną do wysiłku, a kosztowną dla gospodarczego organizmu. Struktury gospodarcze hodowane pod dyktando Unii przez całe ćwierć wieku okazały się niewydolnym balastem.

   Kryzys PIGS i coraz wyraźniejsze widmo ich bankructwa to nie tylko ich problem. Przede wszystkim, cała czwórka należy do strefy euro, więc ich bankructwo grozi rozerwaniem unii monetarnej, porażką euro i chaosem monetarnym w Europie. Po drugie, bogate kraje UE zaangażowały w PIGS kapitał oceniany na około 1 bilion euro, którego wyparowanie pociągnęłoby za sobą łańcuchową reakcję bankructw gospodarek Unii. Wynika stąd konieczność udzielenia tym krajom kosztownego wsparcia - ponownie zniekształcającego kluczowe informacje gospodarcze, tak dla dłużników, jak dla wierzycieli. A to przepis na utrwalenie i wzmocnienie gospodarczych patologi. W dodatku, cała akcja ratowania, ma zwiększyć władzę polityczą największych krajów Unii nad resztą.

   To, co się stało z PIGS, można najkrócej scharakteryzować, jako skutek transakcji gospodarczo-politcznej: łatwe pieniądze w zamian za posłuszeństwo. Unia dawała hojnie, dawała krocie, żadając w zamian jedynie ich wydatkowania według pewnych wytycznych, procedur, definowanych przez centralę. PIGS zbierają teraz owoce centralnego sterowania gospodarką przez dobrych wujków z Brukseli.

   Być może, te wywody wyglądają abstrakcyjnie i nieprzekonująco, warto więc zilustrować je przykładem z mikroskali, znanym świetnie czytelnikom Salonu 24. Chodzi mi o projekt "Lubczasopisma" i niełatwe do zrozumienia manewry Administracji Salonu wokół tego projektu. Od razu zaznaczam, że piszę bez złośliwości, nie w celu krytykowania, ale dla ilustracji mechanizmu typowego dla projektów dofinansowywanych przez Unię Europejską. Otóż, takie projekty mają jedną absolutną świętość: wskaźniki. Wskaźniki to wymierne ilościowo cele, jaki projekt ma zrealizować. Na przykład, autor projektu może zadeklarować: 100 nowych notek dziennie. 300 lubczasopism. Więcej, niż 50 tysięcy kliknięć dziennie. X piszących polityków. Y piszących dziennikarzy. Z kliknięć z Lubczasopism. I tak dalej. Deklarację taką składa się w fazie przygotowania projektu: jakiś rok, przed otrzymaniem dofinansowania, kilka lat przed zakończeniem projektu - czyli nie mając pojęcia, jak się projekt będzie rozwijał, czy nowiniki odniosą sukces,  jakie będą zmiany potrzeb i zwyczajów ludzi, technologii itp. A potem, te zadeklarowane wskaźniki, to już świętość. Jeśli nie zostaną osiągnięte, to Unia żąda zwrotu funduszy, już dawno wydanych. I w ten oto sposób, rozwijając fantastyczne przedsięwzięcie, nasz grantobiorca nie może już odpowiadać na informację społeczną i gospodarczą w sposób naturalny i adekwatny - musi pielęgnować wskaźniki, nawet te, których definicja okazała się pomyłką. W projektach unijnych dochodzi do transakcji: spieniężenia elastyczności i swobody działania, co może osłabiać substancję projektu. Myślę, że dokładnie taki mechanizm ma znaczący udział w doprowadzeniu gospodarek PIGS na krawędź bankructwa.

 

Konkluzje z tej notki są dwie:

1) Nie ma czegoś takiego, jak darmowy obiad - nie wierzmy w dobrych wujków, prezenty mają swoją cenę, która może okazać się wygórowana. Zwłaszcza wtedy, gdy dający zabierze nam prezent, jeśli wykorzystamy go nie po jego myśli.

2) Jeśli Administracja S24 ma na szyi wskaźnikową pętlę w kwestii Lubczasopism, to nie ma wyjścia, musi promować ten produkt. Jeślni nie ma wyjścia, to może posunąć się do rozwiązań straszliwych, odstraszających autorów, jeśli jej nie wesprzemy w tym trudnym położeniu.

 


Linki do artykułów o sytuacji finansowej PIGS:

Wersja angielska, ze stron "Finacial Times"

ftalphaville.ft.com/blog/2010/11/15/404101/e1650bn-of-pain-for-europes-peripherals-socgen-says/

Polskie omówienie:

www.notowany.pl/artykul/16771/panstwa-piigs-beda-kosztowaly-az-1-65-bln-euro

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka